Dar od losu, zbieg okoliczności, czy wypracowany sukces? Czasem rzeczy się po prostu dzieją

Stało się — postanowiłam zrobić kategorię, w której będę miała w nosie SEO. Co prawda, trochę gryzie się to z całą ideą blogowania, bo przecież nie po to piszę, żeby nikt nie czytał. Jednak pisanie pod SEO wiąże się z pewnymi dyrektywami i ograniczeniami, a tego właśnie w Pogadankach chciałabym uniknąć. Nawet jeśli żaden robot Google nie przyzna mi za to punktów w rankingu i nie pokaże tych wpisów szerszej publiczności, nie będę miała mu tego za złe. Nie chcę bowiem poruszać tu tylko klikalnych tematów. To kategoria dla Was i dla mnie. Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Witam w kategorii Pogadanki — najbardziej subiektywnym obszarze na tym blogu. Dziś pochwalę Wam się, że coraz rzadziej zdarza mi się mówić, że mam dość wszystkiego. Zdradzę Wam moją receptę i podzielę się wskazówkami.

Bezproblemowa blog o depresji i emocjach

Może zainteresować Cię wpis o PTSD.

Skąd pomysł na Pogadanki?

Żeby nie było — ja chcę pisać poradniki, chcę odpowiadać na Wasze potrzeby, chcę poświęcać czas na analizowanie źródeł. Jednak potrzebuję też miejsca, w którym będę mogła podzielić się z Wami przemyśleniami i być może jakoś zainspirować lub wywołać dyskusję. Czy ktoś jeszcze faktycznie czyta blogi dla samego czytania? Nie wiem, chętnie się przekonam. Gdy się już dowiem, na pewno dam Wam znać. Po tym dość przydługawym wstępie, czas przejść do tematu dzisiejszego wpisu.

Mam dość wszystkiego — wysiadam

Ostatnio zupełnie straciłam nadzieję na to, że coś się poprawi. Bałam się o siebie i o swoją przyszłość. Przede wszystkim o to, że nic się nie zmieni, a ja trafię do punktu wyjścia. Wydaje mi się, że moje obawy były dość obiektywne — znam siebie i wiem, jak wygląda rzeczywistość. Los mnie zaskoczył, bo większość trapiących mnie problemów rozwiązała się dosłownie w kilka chwil. Od teraz zawsze w takiej sytuacji będę pamiętać, że wszystko może się zmienić o 180 stopni. Bez przesadnych oczekiwań oczywiście.

Nie chcę tu wchodzić w szczegóły, a na pewno jeszcze nie teraz. Mogę Wam jedynie powiedzieć, że śmieci wyniosły się same. Gdy wychodziły z mieszkania, wpuściły coś zupełnie nowego. Coś, co może okazać się odpowiedzią na moje dość specyficzne potrzeby.

ADHD w akcji

Bardzo mnie frustruje fakt, że z racji ADHD mam utrudnione życie na tylu płaszczyznach. Z jednej strony wiem, że nie powinnam tak na to patrzeć. Wiem też, że wynika z tego mnóstwo plusów. Nie zmienia to jednak faktu, że zwyczajnie trudno mi się adaptować. Mam wrażenie, że nie jestem akceptowana, a moje potrzeby zdają się nikogo nie obchodzić. Dzieje się tak mimo tego, że ja zawsze respektuję cudze potrzeby i nigdy nie przekraczam cudzych granic (a przynajmniej szalenie się staram). Odczuwam wtedy okropną frustrację i jest mi przykro.

Moje zachowanie, objawy, sposób przebywania z ludźmi i styl nawiązywania relacji wskazuje jasno fobię społeczną. To podobno dość częste przy ADHD. Czy to efekt odmiennego układu nerwowego? A może skutek niezbyt zdrowego środowiska, w jakim się wychowywałam? Nie wiem. Niewykluczone, że obie odpowiedzi są poprawne.

Jeśli chcesz poczytać o fobii społecznej i dowiedzieć się o niej więcej, odsyłam do innego wpisu — klik.

Ważne decyzje

Najczęściej dochodziłam do wniosku, że mam dość wszystkiego przez pracę (nie moje obowiązki, a środowisko). Nie odnajduję się w tej hierarchii, gdzie jednemu się bije pokłony, a drugi nawet nie zasługuje na szacunek. Niestety, turkusowy styl zarządzania jeszcze jest rzadkością. Kiedyś Wam o nim opowiem nieco więcej.

Abstrahując od hierarchii, ja po prostu już nie chcę chodzić do biura. Będę pracować z domu — do końca świata i jeden dzień dłużej. Nie widzę w tym żadnego celu. Moja praca nie dość, że wymaga absolutnego skupienia, to jeszcze może być wykonywana swobodnie z każdego miejsca na ziemi. Obecnie pracuję hybrydowo, ale mogę Wam zdradzić, że model 100% zdalny jest w zasięgu ręki i już niedługo będę najszczęśliwszą osobą na świecie. W domu nie czuję tej hierarchiczności, jestem tylko ja i moje służbowe obowiązki.

Jak przestać męczyć się życiem?

Do głowy przychodzą mi same złożone odpowiedzi. Jednak jakbym miała maksymalnie skrócić odpowiedź, byłaby ona maksymalnie prosta.  Przestań się bać i zacznij żyć tak, jak chcesz. Tylko tyle i aż tyle. Jedyne, co trzeba zrobić, to nauczyć się nie bać. To już może być element na terapię. Mnie osobiście zawsze najbardziej męczyło życie w bańce cudzych oczekiwań, najczęściej, niczym nieuzasadnionych.

„Ola, poszczęściło Ci się w życiu”

W tym chaosie możemy przejść płynnie do tematu dzisiejszego wpisu, zanim oskarżysz mnie o clickbaitowanie. 🙂

Wiecie dobrze, że w moim życiu lekko nie było. Zakładam, że skoro to czytasz, prawdopobonie masz podobne doświadczenia. Nie wiem, jak Ty, ale ja bardzo często słyszałam w swoim dorosłym już życiu, że mi się poszczęściło. Mało kto zauważył, że sama na to zapracowałam. 

Ten akapit chyba nigdy by nie powstał, gdyby nie pewien paradoks. Najczęściej te nieszczęśliwe zdarzenia w moim życiu były interpretowane jako moja wina i coś, na co sama sobie zapracowałam. Wszystko, co dobre „przydarzyło mi się”, mało kto doceniał włożoną w to pracę. Było przecież zupełnie na odwrót. Nie dziwi mnie moja fobia społeczna. Całkowicie się z nią pogodziłam i jakoś specjalnie nie mam potrzeby uspołeczniania się. Daję sobie na to pewne przyzwolenie.

Piękne życie bez ludzi

Kocham ludzi. Uwielbiam dla Was tworzyć, pisać, wchodzić w interakcje. Każdemu życzę jak najlepiej. Najbardziej komfortowo się jednak czuję wtedy, gdy wszystkie interakcje odbywają się na moich warunkach.

Nawet z moim chłopakiem, do którego wkrótce się przeprowadzam, mamy ustalone zasady przebywania ze sobą. Ustaliliśmy wiele momentów samotności, ale też dni, kiedy poświęcamy czas tylko i wyłącznie sobie. Dziwne? Być może. Oboje jednak wiemy, że to jedyna droga do tego, aby być ze sobą maksymalnie blisko w dłuższej perspektywie, bez zbędnego uczucia osaczenia.

Mniej więcej to miałam na myśli, mówiąc, żeby przestać się bać i zacząć żyć. Nawet jeśli coś z perspektywy ogółu wydaje się dziwne, nie oznacza, że masz wybierać wyłącznie rozwiązania, które statystycznie są aprobowane i podzielane przez większą część społeczeństwa. To Tobie ma być dobrze. To Ty masz być szczęśliwa. Odkąd coraz bardziej odważam się żyć, jak chcę, rzadziej zdarza mi się mówić, że mam dość wszystkiego.

Przestać mówić, że mam dość wszystkiego

Czy to w ogóle możliwe? Ciężko odciąć się w trybie natychmiastowym od pasm przykrości i przyzwyczajenia do zgryzoty. Ciężko uświadomić siebie samą, że będzie lepiej. Przecież nigdy nie było – dlaczego teraz miałoby być? Najlepsza jest chyba metoda brania wszystkiego takim, jakim jest. Nie zakładam, że będzie cudownie, ale też staram się nie nastawiać negatywnie do przyszłości. Mimo wszystkiego, co przeszłam, wciąż jest we mnie nadzieja. Uważam, że to niesamowite.

Chciałabym całkowicie przestać mówić, że mam dość wszystkiego, ale jestem świadoma, że nie jest to możliwe. Nie powinniśmy nigdy odmawiać sobie prawa do wyrażania tego, co myślimy o danej sytuacji. Dobrze by było jednak upewnić się, że nie jest to myślenie czarno-białe. To nie jest tak, że jest albo źle, albo dobrze, albo idealnie, albo najgorzej na świecie. Pośrodku również jest bardzo dużo miejsca, tylko trzeba je dostrzec.

Wymuszone relacje

Tu jestem bardzo ciekawa opinii innych osób z ADHD, bo właśnie to zaburzenie uważam za źródło mojego podejścia. Nic mnie tak nie męczy, jak znajomości utrzymywane na siłę, small talk, którego zdaje się żadna z osób uczestniczących w rozmowie, nie chce prowadzić. Przecież głupio tak w ciszy, nie? Nie. Dlaczego po prostu nie możemy robić tego, co czujemy?

Praca w biurze, mijanie się w kuchni, wychodzenie razem z pracy w drodze na przystanek i tęgie wysiłki, by utrzymać rozmowę. Do tego konieczność bycia miłą dla osób, które robią mi pod górkę. Kiedyś byłam oschła i miałam przez to rozmowę dyscyplinującą. Dostałam też odmowę podwyżki, bo jestem nieuśmiechnięta i wyglądam, jakbym była niezadowolona z pracy. Po prostu byłam skupiona. Nie siliłam się na zawieranie relacji, ale byłam skupiona na swojej pracy.

To wszystko utwierdziło mnie w przekonaniu, że ja nie chcę pracować z ludźmi. Złożyłam wypowiedzenie i czuję się wolnym człowiekiem.

Nie rozumiem

Trudno jest mi się odnaleźć w tej rzeczywistości. Naprawdę momentami wydaje mi się, że jestem jakąś totalną kosmitką. Z logicznego punktu widzenia trzymanie się na siłę sztucznych znajomości i uczestniczenie w sytuacjach, które nam nie służą, wydaje się złe. Jako dziecko walczyłam usilnie o przynależność. Teraz odcinam się od ludzi, bo tak czuję się lepiej. Czy uciekam? Nie sądzę. Zauważyłam, że za każdym razem, kiedy ktoś robi coś, co nie jest ogólnie przyjętą normą, jest oskarżany o ucieczkę. Tak jakby słowo „nie chcę” nie istniało.

To wszystko może nie mieć ładu i składu, ale potrzebowałam napisać taki wysryw. Zaczynam nową erę, trzymajcie za mnie kciuki. Chciałam przypomnieć, że bezproblemowa, to nie jest blog o poukładanym życiu. To blog o procesie, który nigdy się nie kończy.

 

Newsletter Bezproblemowa blog o ADHD i depresji

Chcesz planer tygodniowy? Zapisz się do Newslettera!

Dostaniesz ode mnie plik do pobrania, który możesz wydrukować. Nie wysyłam spamu! Co dwa tygodnie wyślę do Ciebie dodatkowy artykuł, który dedykowany jest tylko moim subskrybentkom. 🙂

Klikając „zapisuję się”, akceptujesz politykę prywatności.

Udostępnij ten wpis!

Bezproblemowa

O mnie

Mam na imię Ola i od ponad 6 lat mieszkam w Krakowie, choć pochodzę z Mazur. O przeprowadzce na drugi koniec Polski marzyłam od dziecka i śmiało mogę powiedzieć, że była to jedna z najlepszych decyzji w moim życiu.

Na co dzień pracuję jako SEO copywriterka dla branży E-commerce i z dumą stwierdzam, że należę do tych szczęśliwców, którzy kochają swoją pracę.

» Więcej

Poza tym jestem pasjonatką bezmięsnego jedzenia, roślinek, tematyki true crime, a także odwiedzania nowych miejsc. Moja ciekawość świata się tu nie kończy się, bo uwielbiam odkrywać i wciąż próbować nowych rzeczy.

» Mniej

Najnowsze posty

Masz jakieś pytania?
Skontaktuj się ze mną!

Ten post ma 3 komentarzy

  1. przystanek_marzenia

    Może to dziwne ale bardzo cię rozumiem. <3 W tym momencie ciężko wziąć mi się za cokolwiek ale w końcu jestem tutaj. Z opóźnieniem ale czytam. Chcę Ci powiedzieć, ze jestem. Tak o po prostu.
    Jestem i czytam. Przytulam mocno i dziękuję, za to, ze piszesz. <3

Dodaj komentarz