Doprowadzanie spraw do końca – dlaczego to takie trudne?

Doprowadzanie spraw do końca jest niezbędne do realizowania swoich planów i marzeń. Problem pojawia się w momencie, gdy uświadamiamy sobie, że tak naprawdę mało co udaje nam się zrobić od początku do końca. To bardzo częsty scenariusz dla osób z ADHD, ale nie tylko — problem dotyka znacznie szerszej grupy ludzi. Jak doprowadzać sprawy do końca i dlaczego to takie trudne?

doprowadzanie spraw do końca, jak doprowadzać sprawy do końca

Zobacz powiązany wpis: Jak przestać odkładać wszystko na później?

Dlaczego nie doprowadzam spraw do końca?

Jak doprowadzać sprawy do końca? Nie robić tak jak ja kiedyś. Z mojej prawie dwuletniej psychoterapii i własnych obserwacji wynika, że najpierw działam, a później myślę. Nie jestem pesymistką, dlatego nie uważam, że zawsze ma to negatywne skutki. Często pozwala to w porę podjąć właściwą decyzję, szczególnie jeśli ufamy swojej intuicji.

Jednak nie da się zaprzeczyć, że świadczy to o impulsywności. To właśnie impulsywność sprawia, że wiele decyzji podejmujemy pod wpływem chwili. Przykład? Ostatnio na social mediach fundacji Lab Rescue zobaczyłam zdjęcie cudownych szczurków. Przeczytałam w dwa wieczory wszystko, co się dało na temat tych zwierzaków i od razu zgłosiłam chęć adopcji. Kompletowanie wyprawki zajęło mi kilka dni, bo moja zajawka była tak duża, że szczury musiałam mieć już, zaraz w tym momencie. I właśnie tak wygląda mój tok myślenia, niezależnie od tego, na co aktualnie złapię zajawkę.

Oczywiście okazało się, że szczury to doskonały pomysł, bo od razu pokochałam te zwierzaki. Choć sprzątanie klatki bywa upierdliwe, to cieszę się z tej decyzji. Jednak nie zawsze wszystko jest tak kolorowe, bo nie zawsze możliwe jest zobaczenie szybkich efektów — tu właśnie rodzi się problem, co sprawia, że doprowadzanie spraw do końca staje się czymś niewykonalnym.

Doprowadzanie spraw do końca? Po co?! Zrobię to teraz albo nigdy więcej

Często pomysł, na który wpadam, wydaje mi się odkrywczy i genialny. Zaczynam od razu go realizować, ale z racji tego, że refleksje przychodzą dopiero później, uświadamiam sobie, jak wiele mankamentów ma to, co chcę osiągnąć.

Było tak nawet w przypadku tego bloga. Choć marzyłam o nim od dawna, to pomysł i chęć realizacji przyszły nagle. W miarę zagłębiania się w temat zaczęły nachodzić mnie różne wątpliwości na temat finalizacji całego projektu. O tym, co się stało, że jednak zaczęłam pisać Bezproblemową, przeczytasz tu: Obawy przed-rozpoczeciem dzialalnosci w internecie – jak je pokonalam?

W pewnym momencie zaczął mi doskwierać fakt, że mimo ogromnych ambicji, wszystko, co robię, jest dziełem przypadku. Chciałam zrealizować coś od początku do końca sama, w wyniku cierpliwości i systematycznych działań. Właśnie dzięki tym przemyśleniom zaczęłam walczyć z impulsywnością i coraz częściej zbaczać z wcześniej usypanego toru.

Doprowadzanie spraw do końca, a impulsywność

Te z Was już zaprawione w boju wiedzą, że praca nad sobą nie jest prosta. Nie da się też zmienić o 180°, a kluczem do lepszego standardu życia jest zaakceptowanie siebie.

Możemy natomiast wiele zdziałać w kwestii wprowadzenia drobnych nawyków. Wdrożenie ich nie wymaga wielu wyrzeczeń i nakładów pracy, ale po czasie mogą zaowocować w zaskakujący sposób.

Jak doprowadzać sprawy do końca? Moje sposoby

  • Mierz siły na zamiary,
  • Próbuj zracjonalizować sobie swoje pomysły od razu (bez zniechęcania się!)
  • oblicz ewentualne koszty realizacji danego planu i zastanów się, czy to realne pod względem finansowym,
  • nieśmiertelne „przespanie się z tym”, które przeważnie się sprawdza,
  • małe kroczki (mój osobisty faworyt).

Mierzenie sił na zamiary i racjonalizacja

Wiem, jak trudne jest zracjonalizowanie pomysłu, który wydaje się genialny i niepowtarzalny. Mierzenie sił na zamiary jest trudne. W pierwszym momencie może się wydawać, że nic nie stoi na przeszkodzie do realizacji, bo przecież „tak bardzo chcę”. Jak się chce, to wszystko można, prawda? Prawda, ale później dochodzi do konfrontacji ze zdrowym rozsądkiem. 

Zawsze chciałam być biegłą psycholożką sądową. Wiem jednak, że chodzenie przez 5 lat na studia, gdzie występuje jasna hierarchia i dość niesprawiedliwy system oceniania, jest w moim wykonaniu nierealne. Gubię się, kiedy tracę poczucie sensu, a konieczność uczęszczania na „zajęcia zapychacze” powoduje, że zaczynam mimowolnie się buntować i zwyczajnie męczyć. Odpuściłam i postawiłam na rozwijanie innej pasji, która towarzyszyła mi od zawsze, czyli pisanie. W tym momencie, z mierzenia sił na zamiary i racjonalizacji, możemy płynnie przejść do metody małych kroczków. 

Małymi krokami do celu?

Wiem, że niektóre sposoby mogą wydawać się tylko głupim i sztampowym gadaniem. Też tak myślałam, ale dziś chcę podzielić się z Wami jedynie tym, co sprawdza się u mnie. Wielokrotnie robiąc zbyt duży krok do przodu, musiałam zrobić duży krok do tyłu. To dało mi do myślenia i pozwoliło usystematyzować doprowadzanie spraw do końca.

Po przeczytaniu zakładki „o mnie” wiesz, że pracuję jako SEO copywriterka. Nie ma to nic wspólnego z psychologią sądową, ale jest tym, co zawsze wychodziło mi z łatwością i dawało duużo satysfakcji.

Choć zarówno pracę na etacie, jak i pierwsze zlecenia freelancerskie udało mi się zdobyć fartem, to moje kolejne działania są już bardziej przemyślane. Aby zacząć działać potrzebowałam po prostu marchewki na kiju. Teraz spokojnie doszkalam się, czytam, uczestniczę w kursach i poszerzam swoje kompetencje. Wiem już, co chcę robić, dlatego nie mam ciśnienia, by jak najszybciej znaleźć sobie zajęcie na resztę życia.

Czasami pomysł na siebie przychodzi znienacka. Dlatego warto przede wszystkim w to wierzyć i rozpychać się łokciami wtedy, gdy nadarza się okazja. Nie, to nie jest niegrzeczne. Idziesz po swoje — ale musisz być tego pewna. 

Finanse, impulsywne planowanie, a doprowadzanie spraw do końca

Pomysł przyszedł nagle, więc nagle potrzebujemy zasobów do jego realizacji. Pal licho, jeśli faktycznie posiadamy zapasowe środki na nagłe pomysły. Nie oszukujmy się jednak — gdy średnio raz na kwartał wpadamy na genialny (i kosztowny) pomysł,  zasoby są już dawno wyczerpane.

Właśnie w takiej sytuacji wchodzi u mnie przespanie się z pomysłem. Czasem takich upojnych nocy możemy potrzebować więcej niż jednej, czy dwóch. Nie będę nawet liczyć, ile pieniędzy wydałam na wszystkie swoje zajawki. Nie o to chodzi, by sobie teraz wyliczać, bo czasu nikt nie cofnie, ani mnie, ani Tobie. Możemy natomiast zapobiegać powielaniu tego schematu.

Bardzo dobrze uczę się tego na podstawie tworzenia mojego bloga. Zastanawiam się wcześniej, w co warto zainwestować i zapisuję wydatki na kartce. Później po prostu skreślam te rzeczy, które okazały się zbędne. Dzieje się to właśnie po takim „przesypianiu się” ze swoimi pomysłami. Gdybym inwestowała nagle we wszystko, co z pozoru wydaje mi się pilnie potrzebne, najpewniej nie czytałabyś teraz tego wpisu.

Ten wpis też może Cię zainteresować: Lenistwo, a prokrastynacja — czym się od siebie różnią?

Więc jak zacząć doprowadzać sprawy do końca?

Jak widzisz, nie ma na to jednego, gotowego sposobu. Wydaje mi się, że tak jest ze wszystkim, co dotyczy psychiki i naszych złych przyzwyczajeń. Nie jestem żadną ekspertką, bo sama dopiero niedawno zaczęłam realizować długofalowe pomysły. Wszystko, co piszę, jest moją obserwacją i wynikiem testowania swoich zachowań w różnych sytuacjach.

Co mogę powiedzieć na podsumowanie? Dobry pomysł na miarę naszych możliwości i zasobów po prostu przetrwa. Jednak, by to się udało, musisz mieć w sobie masę chęci i samozaparcia. Sama wiesz, że nic nie robi się samo, dlatego nie stawiając choć jednego kroku do przodu, musisz pogodzić się ze staniem cały czas w jednym miejscu. A nie zawsze jest to zbyt wygodna pozycja, prawda?

Źródła:https://www.diagnostyka-umyslu.pl/blog/adhd/badania-nad-adhd-najnowsze-informacje/, https://www.cdc.gov/ncbddd/adhd/diagnosis.html

 

 

Newsletter Bezproblemowa blog o ADHD i depresji

Chcesz planer tygodniowy? Zapisz się do Newslettera!

Dostaniesz ode mnie plik do pobrania, który możesz wydrukować. Nie wysyłam spamu! Co dwa tygodnie wyślę do Ciebie dodatkowy artykuł, który dedykowany jest tylko moim subskrybentkom. 🙂

Klikając „zapisuję się”, akceptujesz politykę prywatności.

Udostępnij ten wpis!

Bezproblemowa

O mnie

Mam na imię Ola i od ponad 6 lat mieszkam w Krakowie, choć pochodzę z Mazur. O przeprowadzce na drugi koniec Polski marzyłam od dziecka i śmiało mogę powiedzieć, że była to jedna z najlepszych decyzji w moim życiu.

Na co dzień pracuję jako SEO copywriterka dla branży E-commerce i z dumą stwierdzam, że należę do tych szczęśliwców, którzy kochają swoją pracę.

» Więcej

Poza tym jestem pasjonatką bezmięsnego jedzenia, roślinek, tematyki true crime, a także odwiedzania nowych miejsc. Moja ciekawość świata się tu nie kończy się, bo uwielbiam odkrywać i wciąż próbować nowych rzeczy.

» Mniej

Najnowsze posty

Masz jakieś pytania?
Skontaktuj się ze mną!

Ten post ma 3 komentarzy

  1. przystanek_marzenia

    Może ADHD nie mam ale jakie to prawdziwe. :<
    Dziękuję za ten post!
    Trzymaj się cieplutko. <3

    1. Aleksandra

      W mniejszym lub większym stopniu może to dotyczyć każdego. Napisałam na swoim przykładzie, by łatwiej mi było opowiedzieć, co się sprawdziło w moim przypadku. 🙂 Bardzo dziękuję, Ty też się trzymaj! <3

Dodaj komentarz